Bezdomność

Bezdomność to ogromny problem wielu ludzi. Każdy z nas widzi Bezdomność na ulicach, w śmietnikach i odwraca się z odrazą, każdy, ja też. Jestem wrażliwa na smród. I jest mi wstyd. Wstyd mi za system, który doprowadził do takich sytuacji. Wiem, powiecie, że wielu z nich jest bezdomnymi na własne życzenie, a inni chcą tak żyć. Wcale nie, nikt nie chce tak żyć, to jest konieczność! Spotykałam wielu Bezdomnych i rozmawiałam z nimi. Opiekowałam się w śmietniku na Skaryszewskiej Rafałem, Stewardem, Moniką i innymi, ale Ci najbardziej zapadli mi w pamięć. 

Każdy z nich to inna historia.

Bezdomność Rafała

Rafał po wyjściu z więzienia nie miał się gdzie podziać, bo mama wyrzekła się jego. Błąkał się, aż trafił do Warszawy przy Dworcu Wschodnim. Pamiętam, jak na samym początku był pełen optymizmu, zamieszkał w śmietniku. Pracował w pobliskim sklepie, mył się w wodzie przyniesionej w kuble od sąsiada, bo wtedy na Lubelskiej jeszcze mieszkali lokatorzy.    Niestety w budynku za rogiem w tamtym czasie była knajpa. Bardzo fajna z muzyką na żywo, ale nie fajni byli jej niektórzy klienci.

Jak sobie popili i się rozochocili, to wpadali do śmietnika i bili, kopali zamieszkujacych tam Bezdomnych. Rafał nieraz miał obrzęk mózgu, wiecznie siniaki. Stracił pracę i zaczął żebrać. Przeganiany przez wszystkich, po pięciu latach mieszkania w śmietniku, zamarzł. Zamarzł mimo akcji dostarczania ciepłej herbaty rano, potem zupy, kołder, poduszek i innych rzeczy, które zastępują dom.

Q…wa, jak mi go żal. Za mało krzyczałam, za mało dla niego zrobiłam.

   Co noc, gdy było na minusie chodziłam specjalnie do śmietnika i wzywałam straż miejską, pogotowie, a tamtej nocy mnie tam nie było… Już mija dwa lata, jak nie żyje. A można było temu zapobiec. W Polsce nie ma kary śmierci, a ludzie wychodzący z więzienia są na nią skazywani. Nie wszyscy mogą wrócić do swojego domu, bo albo rodzinie jest wstyd, albo sam Człowiek nie chce wracać do patologicznego środowiska i nie ma się gdzie podziać, więc ląduje na ulicy, staje się bezdomny.

A gdyby tak służby więzienne na półtorej roku przed wyjściem osadzonego przeprowadziły wywiad, czy ten Człowiek ma gdzie wrócić?  Wiem, powiecie, że oni sami nie chcą, a jakby chcieli to by mogli i takie tam mądrzenia się osób, które wiedzą lepiej… Gówno prawda. Wystarczy pochylić się nad Bezdomnym, zdobyć jego zaufanie, skłonić do rozmowy, to dowiecie się więcej. Prawo powinno być tak ustanowione, że osadzony po odbyciu kary przez ile lat ma być monitorowany, czy ma gdzie mieszkać.

Czy to jest sprawiedliwe?

Każdy osadzony powinien dostać mieszkanie socjalne, aby nie stać się Bezdomnym. Tak wiem, powiecie, że to niesprawiedliwe, bo matki z dziećmi, rodziny w przepełnionych mieszkaniach i tak dalej… Taki mamy system. Steward, to również młody facet, który przyjechał do Warszawy, gdy zmarła jego mama, a on pracował na swoją rodzinę za granicą. Na pogrzebie nie dość, że pochował mamę, to i radość z życia, bo okazało się, że żona już z nim nie mieszka, a raczej on tam już nie mieszka. Kobitka związała się z kimś innym, a jego wywaliła na bruk.

bezdomność katarzyna czajka
bezdomność

Najlepiej przyjechać do wielkiego miasta i tak zrobił, ale zamieszkał w śmietniku jako Bezdomny. Z zimna i bezsensu życia zaczął pić nie tylko alkohol, ale i inne dziwne rzeczy. Zamarzł, jak został przegoniony ze śmietnika, kurwa, zamarzł pod drzewem w temperaturze minus 8 stopni. Nikt by nie wytrzymał takiego losu, nikt. Wiem, powiecie, że są schroniska i tam każdy może się udać, ale musi być trzeźwy, a skoro jest pijakiem, to już jego sprawa. Ci ludzie są alkoholikami i jak tylko nie napiją się, dostają ataku padaczki, nie tylko pourazowej, ale i w wyniku odstawienia alkoholu. To nie jest takie proste.

Bezdomna Monika

Monika, niestety uzależniona od alkoholu, po śmierci partnera wylądowała na ulicy i stała się bezdomna. Ona bardzo chciała zmiany i podjęła ciężką próbę, poszła na detoks- zresztą same ja z Małgosią zawiozłyśmy do Drewnicy. Ale, jak nam powiedziała po detoksie następuje okres 43 dni miesiąca miodowego, a po tym okresie znowu wpada się w szpony nałogu. Tak się stało, ale gdy była trzeźwa przy naszej pomocy, naszej, bo prowadzą Fundację Godnie Żyć, złożyła wniosek o pomoc mieszkaniową do Dzielnicy Praga Północ dla osób których dotyka bezdomność. Zdążyła pomieszkać z pół roku, ale zmarła. Zmarła, bo miała mnóstwo chorób, począwszy od żylaków przełyku, wodobrzusza, no, nie będę wymieniać jej chorób. Tak jak większość Bezdomnych zapada na nie z powodu warunków mieszkaniowych. Tu system zadziałał, ale za późno.

Bezdomność Antoniego

Gdy rozmawiałam z Bezdomnymi, kiedyś, jakieś sześć już lat temu spotkałam Pana Antoniego. Facet koło sześćdziesiątki, dość przystojny i nie śmierdzący alkoholem. Okazało się, że był przedsiębiorcą, który stracił płynność finansową, a konsekwencji i rodzinę. Wylądował na ulicy. Opowiedział mi, jak jest ciężko nie wpaść w alkoholizm, jak trudno przetrwać. Prosił o pomoc. Mówił, że jeśli dla takich osób jak on nie przyjdzie pomoc w pierwszym miesiącu problemu, potem będzie ciężko odzyskać takiego człowieka. Trudno mu wrócić na rynek pracy i do normalnie funkcjonującego społeczeństwa.

Bezdomność jak pomóc?

Tak rozpoczęłam starania o utworzenie Domu Pomocy Pierwszego Miesiąca dla osób w trudnej sytuacji, aby zapobiegać bezdomności.

Rok temu udało się zrealizować pierwszą część tego projektu.

Na warszawskiej Pradze Północ, dzięki wsparciu finansowym NIM. Dzięki aukcjom charytatywnym, a także wielkiemu wsparciu Centrum Praskie Koneser, dzięki zbiórkom, powstał Dom Antoniego. To miejsce – punkt poradnictwa psychologicznego, prawnego i doradztwa zawodowego. Bezpłatna pomoc! Hura!

Każdy, kto potrzebuje pomocy, może z niej skorzystać.

A każdy, kto ma dobre serce może wspomóc działanie Domu Antoniego, dokonując wpłaty na konto Fundacji Godnie Żyć, lub kupując obraz, przekazany na ten cel od Artystów w Domu ze Sztuką.

Katarzyna Czajka

Powiązane wpisy